Dlaczego przestajemy sie rozumiec?
Napewno w Twoim zyciu, zdazyla sie sytuacja, kiedy pojawila sie taka mysl :
“ przeciez on/ona wogole mnie nie rozumie, jak to sie stalo? przeciez kiedys rozumielismy sie w pol slowa!”
Rozczarowanie i frustracja z tym zwiazana, zaczyna kierowac nas w strone coraz wiekszych konfliktow, oddalacie sie od siebie a piekne chwile sa juz tylko odleglym i mglistym wspomnieniem.
Nie mowie tutaj tylko o zwiazkach romantycznych, to samo dzieje sie w relacjach przyjacielskich czy rodzinnych.
Jak czesto spotykaja Cie takie sytuacje?
Jak reagujesz?
Czy zaczynasz starac sie podwojnie, by zostac zrozumiana, czy decydujesz sie odejsc?
W mojej pracy z klientami, najczesciej slysze, ze decydujecie sie dopasowac, staracie sie nie wzbudzac konfliktow i czesto przymykacie oczy na “drobne” nieporozumienia miedzy Wami. Coz, nie jest to niestety najlepsze rozwiazanie, a z czasem sama zauwazysz, ze tylko nasila to kryzys a Twoje dobre intencje, napewno obroca sie przeciwko Tobie.
Nie sa to proste sprawy, zwlaszcza kiedy dzieje sie to w relacjach wieloletnich, w ktorych nie pozostajemy juz jako para ale tworzymy rodzine z dziecmi, zwierzetami, kredytami itd.
Nawet jesli sytuacja jest tak bardzo obciazajaca psychicznie, mysl o odejsciu z takiej relacji napawa nas strachem i budzi watpliwosci, co do wlasnej oceny sytuacji.
Kazda zdrowa relacja, powinna wnosic w nasze zycie jakas dodatkowa wartosc, sprawiac, ze rozwijamy sie, ze kazdy z nas oferuje drugiemu cos, dzieki czemu mozemy rosnac, jednoczesnie nie tracac niczego. Zdrowa relacja, to taka w ktorej kazdy zyskuje.
A wiec co, jesli pewnego dnia, zauwazasz, ze porozumienie, ktore bylo atutem Waszego zwiazku, gdzies ulecialo?
Moze tak byc, ze do pewnego momentu, plyniecie na fali wspolnego rozwoju, interesuja Was podobne rzeczy, macie podobne wartosci i wszystko uklada sie idealnie.
Po drodze jednak, moze sie stac tak, ze jedno z Was osiagnie swoj poziom rozwoju, ktory go satysfakcjonuje i postanawia, ze tak mu jest dobrze, ze wiecej nie potrzebuje.
Zazwyczaj przystajemy na to, akceptujemy ale sami czujemy wewnetrzna potrzebe dalszego rozwoju, wiec plyniemy dalej samodzielnie.
Poczatkowo moze to nam sprawiac wciaz duza frajde, z czasem jednak, nabywajac kolejnych nowych doswiadczen, zaczynamy stopniowo zauwazac, ze mamy coraz mniej wspolnych tematow.
Chcielibysmy porozmawiac o tym jak zmienil sie nasz punkt widzenia na pewne sprawy, czy, co czesto sie zdarza, nasze wartosci ktorymi do tej pory sie kierowalismy ulegly zmianie. Moze chcielibysmy porozmawiac o ksiazce, ktora nas zachwycila i zmienila kompletnie nasze postrzeganie obecnej rzeczywistosci.
I co sie dzieje?
Zderzamy sie ze sciana obojetnosci lub nawet z pewna forma agresjii.
Slyszymy, po co Ci to wszystko, ze przeciez wiesz juz wystarczajaco i czego wlasciwie szukasz jeszcze, czy jest Ci zle jak jest, czego Ci wogole jeszcze brakuje?
I to jest ten moment, kiedy dociera do nas, ze wlasciwie stajemy sie obcymi sobie ludzmi.
Czujesz sie niezrozumiana, Twoje zdanie czy punkt widzenia, nie jest juz tak istotny.
Zdajesz sobie sprawe z tego, ze nie takiego zycia chcialas, ze pozostawanie w takiej relacji, wiaze sie z rownaniem do dolu. A przeciez tam juz bylas.
Czy warto trwac w takiej relacji?
Nie, nie warto.
Oczywiscie to Ty musisz podjac decyzje ale powtorze Ci, ze nie warto.
Dostosowywanie sie do innych, ich oczekiwan i poziomu rozwoju, nigdy nie przyniesie Ci korzysci a tylko sprawi ze bedziesz nieszczesliwa i ograniczona.
Jesli juz bylas w tamtym miejscu, to jaka satysfakcje przyniesie Ci powrot do tego?
Zyjemy by wzrastac, uczyc sie, rozwijac swoje kompetencje i mozliwosci.
Zycie to nieustajacy proces wzrostu, jesli nie czujesz ze chcesz sie zatrzymac, ze masz ogromna chec na wiecej, to idz po to. Drugiej szansy nie dostaniesz, ten jeden scenariusz nalezy do Ciebie i tylko Ty zapisujesz go podrozujac do przodu. Ten skrypt pozostawisz po sobie dla kolejnych pokolen.
Brak rozwoju to smierc. Pisalam juz o tym wczesniej.
Jesli ktos decyduje, a ma takie prawo, ze dla niego stan rozwoju, ktory osiagnal, jest wystarczajacy, przyjmij to, jednak nie rezygnuj z siebie. Zaplacisz za to ogromna cene.
Tak w zyciu sie dzieje, ze wchodzimy w relacje pelni nadziei i planow na wspolne zycie, i sa to szczere intencje. Jednak w tej drodze uczymy sie nowych rzeczy, przyjmujemy nowe, czasem kompletnie odmienne wartosci i cele.
Nie znaczy to, ze zmarnowalismy czas, ze stracilismy tyle energii na cos co umarlo.
Dzieki temu rowniez wzrastalismy i przeszlismy wspolnie niezly kawalek drogi.
Warto pozostac wdziecznym za to, co otrzymalismy i z nadzieja spojrzec w przyszlosc ile jeszcze mozemy zbudowac, byc moze samodzielnie a byc moze z innym partnerem.
Nie warto obrzucac sie blotem i rujnowac dobre wspomnienia.
Naprawde nie warto byc meczennica, poswiecac sie by zachowac to co bylo.
Myslisz, ze bedziesz bardziej kochana, jesli bedziesz dla kogos cierpiec?
Chcesz umierac z milosci i odpuscic swoje mozliwosci wzrostu ?
Chcesz isc do gory czy chcesz spadac w dol?
Czasem najwieksza milosc to za malo.
Milosc trzeba karmic, ona potrzebuje rosnac, potrzebuje ekspansji, tak jak my.
Jesli cos w Twoim zyciu nie uklada sie tak, ze przynosi Ci radosc i dodaje wiatru w zagle, to znaczy, ze idziesz w zlym kierunku.
Zatrzymaj sie, poczuj i idz tam, gdzie chcesz, z odwaga i wiara.
Pozdrawiam
Joanna